wtorek, 12 lutego 2019

Stracony list. Jillian Cantor

TYTUŁ: Stracony list
AUTOR: Jillian Cantor
WYDAWNICTWO: Marginesy
GATUNEK: literatura współczesna
LICZBA STRON: 325
DATA PREMIERY: 6 lutego 2019

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek


Są takie książki, po które sięgam częściej niż po inne. To historie rodzinne z tajemnicami w tle. Lubię kiedy akcja dzieje się w okresie dwudziestolecie międzywojennego lub w czasie drugiej wojny światowej. To moje ulubione połączenie. I kiedy na okładce zobaczyłam "Austria, 1938" i "Los Angeles, 1989", to wiedziałam już, że to książka dla mnie.

Akcja dzieje się dwutorowo. Opowieści przeplatają się, aby zakończyć się wspólnym finałem. Bardzo zgrabnie autorka to przeprowadziła. Wszystko układało się logicznie i nie miałam poczucia zagubienia czy skołowania. A że rozdział kończyła w najciekawszym momencie, to książkę trudno było odłożyć. I w ten sposób "za szybko" się skończyła. Nieodkładalna.

Fabuła  może, w streszczeniu, wydawać się do znudzenia oklepana, bo: on kochał ją, a ona była Żydówką, mieszkali w Austrii w 1938 roku. W wątku współczesnym: ona jest w trakcie rozwodu, poznaje intrygującego mężczyznę, choć on nie zwraca na nią uwagi, traci pracę, opiekuje się chorym ojcem i ogólnie to cała sytuacja życiowa Katie jest nie do pozazdroszczenia. Ale jest jedno ALE. Jak to się często zdarza: diabeł tkwi w szczegółach. W bardzo dobrze dopracowanych szczegółach.

Autorce udało się oddać nastroje jakie panowały w Austrii w 1938 roku i później. Zaniepokojenie mieszkańców, narastający strach o własne życie i losy kraju, anszlus i Noc Kryształowa w 1938 roku oraz dramaty rodzinne związane z akcją Kindertransport w wyniku której prawie 10 000 żydowskich dzieci opuściło swoje domy. Cantor bardzo sprawnie wplotła to w historię rodzinną i napisała w taki sposób, aby czytelnika zaciekawić, a nie zamęczyć faktami historycznymi. Zwróciłam uwagę na reakcję Austriaków wobec niepokojącej rzeczywistości. Nie chcieli Hitlera w swoim kraju, nie chcieli wojny i mieli dobrze zorganizowany ruch oporu. I pomagali swoim obywatelom żydowskiego pochodzenia. Oczywiście nie wszyscy.

Uczucie biednego, nieżydowskiego chłopca do bogatej Żydówki opisane w sposób nie trącący tanim romansem i nie budzące zażenowania. Ja, akurat, za wątkiem miłosnym w książkach nie przepadam, ale tutaj mnie czytało się dobrze. Trudne czasy i trudne wybory. Nie mnie oceniać.

Niesamowicie zaciekawiło mnie w tym opisywanym okresie proces tworzenia znaczków i cały temat filatelistyki. W czasach internetowej komunikacji międzyludzkiej sztuka pisania listów i zbierania znaczków odchodzi do lamusa. I tutaj znajdzie czytelnik te szczegóły, które tworzą klimat tej powieści. Czytałam z zaciekawieniem i polecam uwadze.  

W wątku, nazwijmy go amerykańskim, Katie zostaje zmuszona przez chorobę ojca umieścić go w domu opieki. Bo z chorobą Alzheimera nie ma żartów. Dostaje od swojego rodzica przebogatą kolekcje znaczków. I znajduje tam list z interesującym znaczkiem z czasów drugiej wojny światowej. Postanawia oddać go adresatowi. Dokąd zaprowadzą ją te poszukiwania? Przez wiele dziesięcioleci i kilka krajów. Przez wachlarz emocji i morze refleksji. 

Tutaj też autorka umieściła ważny moment historyczny jakim było zburzenie Muru Berlińskiego w listopadzie 1989 roku i podział Niemiec jaki się dokonał poprzez powstanie tego, teraz już, symbolu.

Moją uwagę zwrócił wątek choroby Alzheimera. Jak trudna jest to przypadłość, nie tylko dla chorego, ale i dla jego rodziny. Utrata pamięci i nierozpoznawanie bliskich, zaburzenia kontaktu z otaczającą rzeczywistością może przerażać. Opisywane sytuacje skłaniają do przemyśleń.

A zakończenie? Myślę, że wielu czytelników może się go domyśleć. Choć ja obstawiałam trochę inne. Ale to wcale nie zepsuło mi przyjemności czytania.

Czy ta książka ma jakieś minusy? 
Ja znalazłam jeden. W tej powieści bardzo duże znaczenie mają znaczki pocztowe. I, w moim odczuciu, to one powinny być na okładce. A nie jakaś waliza. 

Uważam tę książkę za jedną z lepszych na półce " historie rodzinne z tajemnicą i wojną w tle". Była i rodzina ze swoimi tajemnicami, była i dobrze oddana rzeczywistość wojenna, były wątki edukacyjne, była rozbudzona do maksimum ciekawość i interesujące zakończenie.
Czyli mieszanka doskonała.

Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cudowne lata. Valérie Perrin

  TYTUŁ :  Cudowne lata AUTOR : Valérie Perrin  WYDAWNICTWO : Albatros GATUNEK : literatura piękna  LICZBA STRON : 576 DATA PREMIERY: 22 lut...