niedziela, 17 marca 2019

Nad Śnieżnymi Kotłami. Krzysztof Koziołek {RECENZJA PRZEDPREMIEROWA}

TYTUŁ: Nad Śnieżnymi Kotłami
AUTOR: Krzysztof Koziołek
WYDAWNICTWO: Akurat
GATUNEK: kryminał retro
STRON: 351
DATA PREMIERY: 20 marca 2019

Egzemplarz recenzyjny dzięki uprzejmości Wydawnictwa Akurat


Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek





To już moje piąte spotkanie z twórczością Autora. I zaczyna robić się nudno. Czy każda książka autora może zachwycać? Czy każda może być nieodkładalna? Czy, gdy ja czytam kolejną książkę Koziołka, to moja rodzina musi pozostać bez obiadu? Po trzykroć tak! 

Nie wiem jak Autor to robi, ale Jego kolejne kryminały retro biorę w ciemno. Tych książek się nie czyta, tylko wciąga na jednym wdechu. Ale po kolei.

Rewelacyjne połączenie kryminału z historią. Jak zawsze. Napisane tak, że jestem gotowa jechać w opisywane miejsca. 

Akcja toczy się nieśpiesznie. Ale i tak nie sposób odłożyć książki. Ciekawość nie pozwala. Z każdą przewróconą kartką poznajemy kolejne fakty i odkrywamy kolejne tajemnice.

Bohaterowie intrygujący. A w zasadzie główny bohater: asystent kryminalny Anton Habicht. To facet, który bez zdobyczy współczesnej nam technologii potrafi złapać sprawcę przestępstwa. Jest sierpień 1939 roku. Anton może wzbudzać kontrowersje wśród czytelników, bo siarczyście bluźni, pije w pracy i potrafi używać pięści jako narzędzia zdobywania informacji. Ale! Jest, przypominam, 1939 rok. Jak go bardzo polubiłam. Za umiejętność logicznego myślenia, cięty język i poczucie humoru.
W tej lekturze występują jeszcze bohaterowie, którzy reprezentują małomiasteczkowe społeczeństwo w tamtym czasie: butni członkowie NSDAP, zarozumialli właściciele banków czy hoteli, damy, których jednym zajęciem jest odpoczywanie w kurortach i uzdrowiskach oraz poszukiwacze cennych kruszców niebojący się Ducha Gór - Liczyrzepy.

Opisy gór takie, że widziałam je oczyma wyobraźni. Co prawda ja jestem zakochana w innych górach, bo w Bieszczadach, ale klimat gór i turystycznej miejscowości górskiej świetnie oddany. Ale ja nie jestem tutaj obiektywna. Kocham góry i nie ważne gdzie leżą.

Skomplikowane śledztwo i duża ilość trupów to jest to, co lubię. Czy Antonowi uda się odkryć powiązania pomiędzy ofiarami? A może tych powiązań wcale nie ma? Mnóstwo pytań i niewiele odpowiedzi.

Książkę czyta się nadzwyczaj szybko, a to nie tylko za sprawą rozbudzonej ciekawości, ale też dzięki stylowi autora: jest lekko, czasami mrocznie, a czasami z humorem. Wiele razy się uśmiechałam pod nosem, ale też kilka razy zadumałam. Fragmenty historyczne przestawione w sposób zrozumiały i interesujący. Duży plus.

Zakończenie? A w życiu bym się nie spodziewała! Wiele rozwiązań przyszło mi do głowy, ale takie? Choć w pierwszej chwili, kiedy zamknęłam książkę, to moja pierwsza myśl była: ale wymyślił. Ale!!! Im dużej myślę o tym zakończeniu, tym bardziej doceniam pomysł autora. Choć w pierwszym odruchu może wydać się nieprawdopodobne, to wcale nie jest niemożliwe.

Okładka jak najbardziej trafiona. Zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy czytelnicy zwracają uwagę na okładki, ale dla mnie jest ona ważna. Ma przyciągać wzrok i oddawać, choć trochę, treść. Tutaj strzał w dziesiątkę!

I jeszcze jedna ważna rzecz. Koziołek w tej książce poruszył pewien temat, który ja zgłębiam od lat. Nie napiszę dokładnie o co chodzi, bo zależy mi, aby czytelnik sam wyłapał w trakcie czytania ten wątek. Jako małą podpowiedź dodam tylko, że chodzi o pewną szeroko zakrojoną, ale i skrzętnie ukrywaną akcję jaką naziści przeprowadzali w latach trzydziestych wobec swoich obywateli. Polecam uwadze.

I jak zawsze po przeczytaniu kryminału retro kłaniam się nisko Autorowi. Za przygotowanie się do tematu w warstwie historycznej. Dla mnie ten rodzaj kryminału jest gatunkiem szczególnie trudnym: bo i zagadkę kryminalną trzeba wymyślić, i oddać klimat opisywanych czasów. I przy okazji nie zanudzić czytelnika datami i innymi faktami z historii. Tutaj, jak zawsze, wszystko w odpowiednich proporcjach. 

Podsumowując: wciągający kryminał retro, z intrygującymi bohaterami, ciekawą zagadką kryminalną, interesującą warstwą historyczną, napisany lekko i wciągająco, z zakończeniem, którego, raczej, nikt się nie spodziewa. 

Polecam.

PS. Nie polecam czytać z pustym żołądkiem. Opisy potraw, które spożywa Anton mogą powodować ślinotok.

2 komentarze:

  1. To było moje czwarte spotkanie z Koziołkiem i nie mogę doczekać się kolejnych ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też :) To jeden z moich ulubionych polskich autorów.

    OdpowiedzUsuń

Kruchy lód. Krzysztof Bochus

    TYTUŁ :   Kruchy lód AUTOR :  Krzysztof Bochus  WYDAWNICTWO : Skarpa Warszawska GATUNEK:  kryminał STRON : 368 DATA PREMIERY:  13 marca ...