TYTUŁ: Śpiąca Nimfa
AUTOR: Ilaria Tuti
WYDAWNICTWO: Sonia Draga
GATUNEK: kryminał/thriller
STRON: 542
DATA PREMIERY: 10 czerwca 2020
CYKL Teresa Battaglia (tom 2)
Ale to byłą uczta!
Jest to jeden z lepszych kryminałów, jakie ostatnio czytałam. Posiada wszystko, czego oczekuje od książki w tym gatunku. Te ponad 500 stron przemknęło nie wiadomo kiedy.
A co wpłynęło na moją ocenę?
Autorka tak prowadziła fabułę, że moja ciekawość była rozgrzana do czerwoności przez cały czas czytania.
Sam pomysł obrazu namalowanego krwią, który powstał przed 70 laty, jest co najmniej intrygujący.
Śledztwo, którego celem jest odnalezienie sprawcy/autora tego tajemniczego dzieła wydaje się bezsensownym, ale zapewniam Was, że tylko się tak wydaje…
Miejsce zdarzenia, czyli wioska położona w dolinie włoskich Alp opisana w bardzo plastyczny sposób. Dokładnie tak, jak społeczność ją zamieszkująca. Odcięta od świata naturalnymi warunkami przyrody wspólnota mieszkańców ze swoimi tajemnicami i zwyczajami wspaniale nadaje klimat tej powieści.
Prowadzący śledztwo: profilerka Teresa Battaglia i inspektor Massimo Marini wraz ze swoimi współpracownikami to bohaterowie nietuzinkowi ze sporym bagażem doświadczeń i tajemnic.
Oprócz samego śledztwa i ciekawie prowadzonej fabuły autorka bardzo zgrabnie wplotła wiele smaczków, które powodują, że od książki trudno się oderwać. Teresa zmaga się z nieuleczalną chorobą i ta walka przedstawiona jest bardzo zajmująco. Skłania do myślenia nad wartością zdrowia.
Massimio walczy z traumą z przeszłości oraz z problemami w teraźniejszości.
Temat mniejszości, jakim są Rezjanie, ich zwyczaje, tradycja oraz problemy, z jakimi się zmagają, autorka przedstawiła w taki sposób, że musiałam poszukać więcej informacji w internecie. Tak żem się zaciekawiła.
I do tego pradawne kulty, wierzenia, milczący od ponad pół wieku staruszek, niewidoma dziewczyna ze swoim psem, wkurzający komendant policji, podwładni niczym przyjaciele, traumy z dzieciństwa, obsesje i kłamstwa z przeszłości, dzieci, które przeżyły wojnę i do tego wspaniały język, którym jest to wszystko opisane. I jak wisienka na torcie: zakończenie! Takie jak lubię: zostawiające czytelnika z wyrazem zdziwienia i zaskoczenia na twarzy. I choć może się wydawać, że wszystkiego jest za dużo, to zapewniam, że Ilaria Tuti utkała z tych wszystkich wątków wspaniałą opowieść, o której szybko nie zapomnę.
Bardzo polecam. I każdą kolejną książkę tej autorki biorę w ciemno :) Po przeczytaniu dwóch jej książek zostaje fanką :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz